Salezjańska Szkoła Podstawowa w Legionowie oferuje bezpieczne i przyjazne środowisko, w którym każde dziecko może odkrywać swoje talenty i rozwijać pasje.

Kontakt

Rodzina idąca przez świat z dzieckiem.

Tydzień Wychowania rozpoczynamy od refleksji nad kluczową rolą rodziców w procesie wychowawczym. Jak mówi prorok Izajasz, Bóg jest źródłem odwagi i siły, to On uzdrawia i przynosi radość. To na rodzicach, jako pierwszych wychowawcach, spoczywa odpowiedzialność za przyprowadzenie swoich dzieci do Jezusa. Nie ma skuteczniejszych wychowawców i katechetów niż rodzice.

 
Niedziela, 8 września 2024 r.
Iz 35, 4-7a; Jk 2, 1-5; Mk 7, 31-37
XXIII Niedziela zwykła

 

Rodzice – pierwszymi wychowawcami i katechetami swych dzieci Prorok Izajasz mówi dziś swojemu narodowi, że Bóg jest źródłem odwagi i siły. To On uzdrawia – przywraca wzrok i słuch, dzięki Niemu można odzyskać utraconą radość. Czytając dzisiejszą Ewangelię jesteśmy świadkami uzdrowienia człowieka głuchoniemego. Warto zwrócić uwagę, że człowiek pozbawiony słuchu i mowy nie przyszedł sam do Jezusa, ale „przyprowadzili go do Niego i prosili, żeby położył na niego rękę”. Jakże istotny w życiu głuchoniemego był udział osób, o których mówi św. Marek – to oni prowadząc go do Jezusa i wstawiając się za nim otworzyli w jego życiu całkiem nowy rozdział. Nie wiemy, kim były te osoby – pozostaną dla nas anonimowe. Wiemy natomiast, kto może najowocniej przyprowadzić do Jezusa dzieci i młodzież. Nie ma skuteczniejszych wychowawców i katechetów niż rodzice.

 

Kondycja psychiczna dużej części dzieci i młodzieży musi niepokoić. Według danych statystycznych 20% nastolatków w Polsce przeżywa objawy depresji. Ok. 30% młodych osób w wieku od 18 do 20 roku życia doświadcza objawów wypalenia zawodowego, choć nie podjęli oni jeszcze żadnej pracy. Oczywiście, w przypadku zaburzeń psychicznych konieczna jest pomoc lekarska i psychologiczna. Ale nie jest obojętne, gdzie dzieci szukają oparcia, przeżywając problemy i zmartwienia, których w życiu nie da się uniknąć.

 

Powiedzenie „jak trwoga, to do Boga” często używane jest w negatywnym znaczeniu w odniesieniu do sytuacji, kiedy ktoś przypomina sobie o Bogu tylko wtedy, gdy Go potrzebuje. Natomiast można te słowa rozumieć także w znaczeniu pozytywnym: naturalny odruch oparcia się na Bogu w ciężkich chwilach życia – ratuje. Wielu z nas ma ten odruch. Instynkt poszukiwania Boga i Jego obecności w trudnych sytuacjach rodzi się w nas w dzieciństwie. Nie ma wątpliwości, że Jan Paweł II był człowiekiem głębokiej modlitwy. Często w czasie oficjalnych spotkań wyłączał się, oddając się rozmowie z Bogiem. Ten „instynkt” wyniósł z domu rodzinnego. W homilii wygłoszonej w Wadowicach 14 sierpnia 1991 roku św. Jan Paweł II powiedział: „Tajemnicy owej uczyły mnie ręce matki, która – składając małe dziecięce dłonie do pacierza – pokazywała, jak kreśli się krzyż – znak Chrystusa, który jest Synem Boga żywego”. Wspominając zaś swego ojca w rozmowie z dziennikarzem, Andre Frossardem stwierdził: „Moje lata chłopięce i młodzieńcze łączą się przede wszystkim z postacią ojca, którego życie duchowe po stracie żony i starszego syna niezwykle się pogłębiło. Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. (…) Ojciec, który umiał sam od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał już wymagać od syna. Patrząc na niego, nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełniania własnych obowiązków. Ten mój ojciec, którego uważam za niezwykłego człowieka, zmarł – prawie, że nagle (…)”.

 

To od rodziców, a w dużej części również dziadków – tych wszystkich, którzy tworzą dom rodzinny dziecka, zależy jaki odruch będzie miał dorosły czy jeszcze później starszy człowiek, gdy w jego życiu pojawi się, nieuniknione, niestety, cierpienie – czy sięgnie po modlitwę, po różaniec, czy będzie szukał pociechy gdzie indziej, a może w ogóle nie będzie poszukiwać oparcia, gdyż będzie mu towarzyszyć przeświadczenie, że w jego trudnościach jest zdany sam na siebie. Popatrzmy na życie naszych przodków – dziadków, pradziadków i jeszcze starszych pokoleń – przeżywali oni czasy wojen, zaborów, walki z Kościołem w czasach komunizmu. To wiara w Boga i Jego działanie dawała im siłę, by przetrwać. Dom rodzinny wyposaża dziecko na drogę życia w to wszystko, co będzie dla niego oparciem. Dobrą intuicję miał poeta, Adam Asnyk, który w wierszu „Echo kołyski” zawarł słowa:

 

Na taki życia zmrok,

Rozbicia straszną noc,

Zachowaj ducha moc

I jasny dziecka wzrok.

Niech ci wspomnienie kołyski

Przyniesie matki uściski

Na taki życia zmrok!

 

autor: ks. Marek Studenski

Sprawdź rozważania na pozostałe dni XIV Tygodnia Wychowania:

XIV Tydzień Wychowania